niedziela, 6 czerwca 2010

9 miesiąc

Czekamy na drugą falę, dzisiaj miała przyjść, mam nadzieję, że "się rozpłynie".
Rzeczy Kubusia są u babci, taki składzik sobie u niej zrobiłam.
Dla Kubusia mamy już wszystko praktycznie - 2giego czerwca przywieźli łóżeczko (taki prezent od kuriera dla mnie na 3cią rocznicę ślubu :P) , jutro ma przyjechać komoda.
Tylko Kubusia brakuje do testowania łóżeczka.
Wreszcie zrobiło się troszkę cieplej, ciekawe czy zacznę puchnąć od tej temperatury.

W nocy czytałam o CC w Trzebnicy. Nie robią "na zimno", tylko same "na ciepło", czyli z rozpoczętą akcją porodową. Trochę mnie to stresuje, bo w takim razie mam ok 20%szans, że trafię akurat na mojego lekarza. Ale jeśli tak lepiej dla dziecka, to staram się nie przejmować. W innych szpitalach (np. Brochów) robią "na zimno".

W środę byłam w szpitalu, nie ustalił mi terminu CC, zrobiłam KTG, ale nie wiem co tam wyszło. "tak, tak, dobrze" usłyszałam
Lekarz OPROWADZIŁ mnie po szpitalu. Byłam w szoku, ORDYNATOR oprowadzał mnie po porodówce, po sali operacyjnej (do cesarek), pokazywał mi pokoje i noworodkowy. Aż mi było głupio.
Kobitki leżały z maluszkami obok, jeny, takie malutkie kurczaczki.
Byłam w SZOKU.
Potem mi umówił wizytę na 14 czerwca i pożegnał.
W drodze powrotnej się poryczałam, taki mnie strach dopadł.
To był 2gi czerwca, a ja na 2giego lipca mam termin z 12tego tygodnia. Czyli miesiąc do terminu, a do cesarki to jakieś 3 tygodnie.

30tego czerwca mój gin jedzie na wakacje, więc jak się do 28 nic nie zacznie, to 29 czerwca chyba mi zrobi "na zimno", musi mi zrobić

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz